Żadna gmina nie jest w stanie egzystować jedynie w swoich granicach administracyjnych, nie da się wszystkiego zrobić samemu - podkreśla Artur Tusiński, burmistrz Podkowy Leśnej w rozmowie z zolwin.pl.
Panie burmistrzu, gratulacje! Podkowa zajęła 20. miejsce w prestiżowym rankingu "Rzeczpospolitej" najlepszych gmin w Polsce, w ub.r. Podkowy nie było nawet w pierwszej setce. To pana osobisty sukces?
- Zdecydowała praca i wysiłek zespołu w 2015 r. W poprzednich latach Podkowa nie spełniała kryteriów, które kapituła „Rzeczpospolitej” bierze pod uwagę, szczególnie wskaźników ekonomicznych.
W 2015 r. zorganizował pan konkurs dla studentów Politechniki Warszawskiej na projekty zagospodarowania przestrzennego Podkowy. Autorzy kilku prac podkreślili, że Podkowa wraz z Owczarnią i Żółwinem stanowią wspólną przestrzeń i planowanie powinno być wspólne. Myśli pan podobnie?
- Nie wykluczam, że studenci przejęli moje myślenie. Żadna gmina nie jest w stanie egzystować jedynie w swoich granicach administracyjnych. Wyznaję zasadę bliską urbanistom, że studium uwarunkowań i kierunków zagospodarowania przestrzennego powinno odnosić się do szerszego kontekstu, jakim jest obszar funkcjonalny, obejmujący poza infrastrukturą – gospodarką wodną, układem dróg itd. – także usługi publiczne, np. edukacyjne, wychowawcze, medyczne. Nie da się wszystkiego zrobić samemu.
Prace studentów miały charakter teoretyczny, ale działalność Podwarszawskiego Trójmiasta Ogrodu jest praktyczna. Czy w myśleniu PTO dominuje traktowanie trzech gmin jako wspólnej przestrzeni?
- Nie wiem, czy tak to postrzegają inni burmistrzowie, ale zakładam, że tak będzie. PTO – odnoszę takie wrażenie – dla grupy osób jest jedynie narzędziem zwiększającym możliwość pozyskania środków zewnętrznych.
Perspektywa subwencji unijnych w latach 2014-2020 premiuje projekty zakładające współpracę samorządów – zatem powstanie PTO zostało niejako wymuszone przez okoliczności?
- Na to wygląda, dostrzegam elementy takiego instrumentalnego traktowania PTO, ale liczy się przede wszystkim fakt jego powstania. Wykonaliśmy już wiele pożytecznych rzeczy: w ramach konsultacji z mieszkańcami i samorządowcami dowiedzieliśmy się, co nas łączy, a co dzieli, jakie są nasze silne i słabe strony. Mamy diagnozę, zbliża się czas działania.
Czytałem studium dotyczące gospodarki wodnej. Łączy nas rzeczka Niwka, nazywana nieładnie rowem RS-11.
- Łączą nas źródliska Niwki, Strugi i innych cieków opływających Żółwin i Owczarnię.
Ubolewam, że zostały one zdegradowane, przez co zagrażają miejscowościom niżej położonym: Podkowie, Milanówkowi i Grodziskowi.
Kto zawinił?
- Ci, którzy uchwalali nieprzemyślane plany zagospodarowania przestrzennego. Plan zagospodarowania dla Żółwina jest fatalny. Decydując się na 90 proc. zabudowy miejscowości, faktycznie zezwolono na skasowanie zastoisk wodnych, torfowisk, łęgów i siedlisk.
Co robić?
- Wydzielić tereny pod naturalną retencję.
W Żółwinie zasypano wiele stawów i wybudowano na nich domy. Czy w ramach PTO jest jakiś monitoring istniejących stawów, by podobny proceder nie postępował dalej?
- Nic na ten temat nie wiem, choć tak być powinno. Ale to trudny temat. Podejrzewam, że gmina Brwinów musiałaby zrewidować plan miejscowy uchwalony kilka kadencji temu. Być może pomoże ustawa o prawie wodnym, nad którą trwają obecnie prace legislacyjne. Autorzy projektu przyjęli zasadę, że woda, która spada na dany teren, ma być retencjonowana w granicach administracyjnych. Może się okazać, że ktoś, kto zabudował teren po zlikwidowanych stawach, będzie musiał wnosić opłatę środowiskową.
A co w tej sprawie robi PTO?
- Podjęliśmy rozmowy o retencji i zatrzymaniu fali spływu wody. Różnica między Terenią a Podkową wynosi 21 metrów, w czasie obfitych opadów woda zamienia się w strumień górski. Wytypowaliśmy miejsca na zbiorniki retencyjne, które mają wyhamować pierwszą falę. Woda będzie się miała gdzie rozlać, nie czyniąc nikomu szkody. Zaplanowaliśmy taki polder obok TKKF Podkowa.
Na terenie dawnego Żółwinka, jak nazywano część Żółwina, w której było wiele dużych stawów.
- Tak. Chcemy jeszcze m.in. wyposażyć staw w parku, przez który przepływa Niwka, w przepustozastawkę, która będzie mogła regulować poziom wody. Uważam, że nie powinniśmy się w sposób bezmyślny pozbywać wody, jaką mamy. W ramach PTO dyskutujemy o natural drainage system, czyli naturalnym systemie rozsączania w pasach drogowych. Składa się on z mikrozbiorników obsadzonych zielenią.
Skoro jesteśmy przy drogach – eksperci opracowali plan udrożnienia komunikacji w ramach PTO. Co oznacza on dla Żółwina?
- Studium zamknęło się w trzech gminach, a moim zdaniem należało rozszerzyć kontekst o ten klin między trasą katowicką, drogą 719, autostradą i drogą poznańską. Potrzebne są nowe lokalizacje dróg powiatowych, są jeszcze miejsca, gdzie można je wytyczyć.
Będziemy rysować zamki na piasku, tymczasem odcinek drogi powiatowej 1502W w Książenicach i Żółwinie jest katastrofą. I nic nie zapowiada, by było lepiej.
- Pewne rzeczy – w tym korytarze komunikacyjne - powinniśmy planować z perspektywą 20-30 lat. Przecież Żółwin, Owczarnia, Terenia, Stara Wieś będą się rozrastać.
Obawiam się, że takie planowanie może sprzyjać odkładaniu dopasowania istniejących dróg powiatowych do przyzwoitych parametrów. Może PTO zmobilizuje starostwa w Pruszkowie i Grodzisku do położenia asfaltu do Książenic?
- Pewnie wystąpimy z podobną inicjatywą, bo nam – jako Podkowie Leśnej – też na tym zależy.
Mieszkańcy Żółwina skarżą się na progi spowalniające na ulicy Bukowej, która stanowi dogodny dojazd do dwóch dróg wojewódzkich. Usunie je pan?
- Zrobię to, kiedy kierowcy zaczną dostrzegać innych użytkowników ruchu drogowego i respektować przepisy, nie będą pruli po wąskiej drodze 80-100 km na godzinę. Rowerzysta nie ma szans na przeżycie, jeśli wpadnie na niego samochód jadący powyżej 50 km na godzinę. Te progi ilustrują poziom naszej kultury jazdy.
Planowane inwestycje drogowe w Owczarni i Milanówku mają zmniejszyć ruch na Jana Pawła II. Uda się?
- Tak wynika z opracowanego studium komunikacyjnego. Musimy coś robić. Mieszkańcy Żółwina i Owczarni widzą, ile samochodów się zatrzymuje w godzinach szczytu, gdy przejeżdża kolejka.
Dzięki pana protestowi nie stanęły zapory.
- Mimo to korki się tworzą.
Ale byłyby większe.
- Tak i dlatego dopóki będę burmistrzem, nie zgodzę się na ustawienie zapór kompletnie paraliżujących wąskie gardło komunikacyjne Podkowy.
Autobusy jadące przez Podkowę do Brwinowa panu nie przeszkadzają?
- Podpisaliśmy w tej sprawie umowę z gminą Brwinów. Chciałbym, żeby te autobusy nie woziły powietrza. Jak zachęcić do korzystania z nich? Może powinny jeździć częściej, może warto skorygować trasę. Może uda się w nich zainstalować napęd elektryczny? Znaczenie transportu publicznego będzie rosło – choćby z uwagi na planowaną budowę cmentarza komunalnego w Żółwinie.
Podobno są problemy z uzyskaniem pozwolenia na budowę oraz pozyskaniem dofinansowania zewnętrznego, a bez niego nekropolia nie powstanie. Chyba, że Podkowa dołoży…
- Na etapie projektowym finansujemy z Brwinowem wszystko po połowie.
A Milanówek, w końcu to ma być cmentarz w ramach PTO?
- Od początku zostało ustalone, że Milanówka ta budowa nie dotyczy. On ma swoje potrzeby zaspokojone.
A jakie są potrzeby Podkowy?
- W najbliższych 60 latach będziemy potrzebować ok. 1000-1300 kwater. Cmentarz jest przygotowywany na 4-5 tysięcy. Jesteśmy gotowi współfinansować go proporcjonalnie.
Cmentarz jest fragmentem cennego przyrodniczo dużego terenu należącego głównie do Agencji Nieruchomości Rolnych. Spora jego część nie jest przeznaczona pod zabudowę. Może urządzić na niej centralny park sportu, rekreacji i wypoczynku PTO?
- Jak najbardziej. Można odtworzyć naturalny przepływ wody.
Mówi pan o Strudze?
- Tak, na tym terenie można by urządzić jedno z najbardziej atrakcyjnych miejsc ściągających turystów z aglomeracji warszawskiej. Wymaga to jednak podjęcia odważnych decyzji.
Komendant OSP opowiadał mi o pożarze w Podkowie, na pograniczu z Żółwinem. Nasi strażacy nie mogli gasić, bo Podkowa to już inny powiat. Trwa rozbudowa żółwińskiej OSP, niedługo wjedzie do niej nowy samochód bojowy. Ten potencjał mógłby służyć także Podkowie.
- To szerszy problem, obejmujący m.in. policję i straż miejską. Przecież podkowiańska policja mogłaby obsługiwać Żółwin i Owczarnię. Zamierzam podjąć rozmowy na temat rozszerzenia działalności brwinowskiej straży miejskiej na Podkowę, bo nas zwyczajnie na utrzymanie własnej straży nie stać. Pól współdziałania jest bardzo wiele – moglibyśmy np. rozpisywać wspólne przetargi na odbiór śmieci, pewnie dzięki temu obniżylibyśmy koszty tej usługi. Zadań jest bardzo wiele, a my dopiero w czerwcu powołaliśmy Stowarzyszenie PTO. Chciałbym, abyśmy doszli do wymiany usług publicznych między gminami.
Czyli?
- Podkowa już zaspokaja wszystkie swoje potrzeby, jeśli chodzi o skolaryzację, może sobie pozwolić na przyjmowanie uczniów spoza rejonu. W gimnazjum uczy się 60 proc. dzieci spoza Podkowy, w szkole podstawowej 42 proc. W sumie na 440 dzieci prawie dwieście jest spoza Podkowy. Możemy nadal zaspokajać potrzeby innych miejscowości, nie jestem przekonany, czy wszędzie trzeba budować nowe obiekty szkolne.
Mieszkańcy Żółwina zazdroszczą podkowianom przedszkola samorządowego. Nie wiadomo, kiedy powstanie podobna placówka w naszej wsi.
- Mamy 125 miejsc w przedszkolu, ponad 80 zajmują dzieci z Podkowy, możliwości przyjęcia dzieci z innych miejscowości są ograniczone. Wymagałoby to modernizacji i rozbudowy naszego przedszkola. Koszty byłyby z pewnością niższe niż budowa nowego obiektu.
Wyobraźmy sobie: gmina Brwinów sprzedaje działkę przy Nadarzyńskiej, na której planowana jest budowa przedszkola, i współfinansuje rozbudowę w Podkowie?
- Dokładnie tak, ten wariant z pewnością byłby tańszy.
Czy PTO nie rozpadnie się po 2020 r., gdy skończą się unijne pieniądze, które – jak sam pan przyznał – są paliwem napędzającym Trójmiasto Ogrodów?
- Myślę, że tak się nie stanie. PTO jest dziś traktowane jako narzędzie do pozyskania środków, ale projekty, które zostaną zrealizowane, uruchomią mechanizm trwałej współpracy.
Rozmawiał: Krzysztof Pilawski
Burmistrz Podkowy Leśnej ARTUR TUSIŃSKI w wywiadzie dla zolwin.pl opowiada o sąsiedztwie z Żółwinem
Pałacyk w Otrębusach jest związany z Teodorem Toeplitzem. Ten potomek Szmula Zbytkowera - bankiera króla Stanisława Augusta, stale pożyczającego pieniądze na rozkoszne rezydencje - wspierał budowę 20-30-metrowych mieszkań dla robotników.
Przez stulecia najbliższymi sąsiadami mieszkańców Żółwina byli mieszkańcy Starej Wsi. Ta nazwa pasuje do jej długiej historii.
Rzut kamieniem od Muzeum im. Anny i Jarosława Iwaszkiewiczów w Stawisku znajduje się Turczynek - zapuszczona dziesięciohektarowa posiadłość z dwiema willami, znacznie okazalszymi niż dom autora "Sławy i chwały".