08.03.2019
80 lat temu w Żółwinie, po zachodniej stronie obecnej ul. Kasztanowej, otwarto kąpielisko. Oprócz kąpieli i opalania zapewniało ono i inne atrakcje, np. spotkanie z wydrą lub węgorzem.
Obiekt należał do dr. Borawskiego i jego żony, którą nazywano „Doktorową”. Starsi mieszkańcy Żółwina pamiętają działające jeszcze po wojnie kąpielisko u „Doktorowej”.
13 sierpnia 1939 r. warszawska gazeta ABC informowała, że państwo Borawscy, właściciele 30-morgowego gospodarstwa, „opróżnili z ryb jeden ze stawów, urządzając tu w r. b. kąpielisko. W krótkim czasie liczba gości przekroczyła pół tysiąca. Na przyszły rok właściciele projektują inwestycje: pogłębienie stawu, zgromadzenie większego zapasu wody i nawiezienie piasku na plażę. Opowiadano nam o zabawnym incydencie, jaki zdarzył się w tym kąpielisku. Jedna z kąpiących się pań podniosła wielki krzyk, że pełznie do niej wąż. Okazało się jednak, że to nie wąż, a zwykły… węgorz, który przywędrował z sąsiedniego stawu… Osobliwością gospodarstwa dr. Borawskich są wydry, których właściciele radzi by się jak najszybciej pozbyć, robią one bowiem w gospodarstwie duże spustoszenia. Dr. Borawscy zapraszają do siebie myśliwych, którzy mają ochotę zapolować na wydry, zaznaczając, że będzie to polowanie zupełnie bezpłatne”.
Ten opis jest zgodny ze wspomnieniami, którymi kilka lat temu podzielił się z zolwin.pl Józef Grzejszczak: „Wielką atrakcją, która ściągała do Żółwina tłumy warszawiaków, było kąpielisko u „Doktorowej”. „Doktorowa” kupiła od Henryka Natansona część majątku ze stawami przy obecnej Kasztanowej (…). W stawach hodowała ryby, a jeden przeznaczyła na kąpielisko. Woda w tym stawie była krystalicznie czysta”. Inny rozmówca zolwin.pl. Czesław Cackowski opowiadał: „Latem największą atrakcją w okolicy było kąpielisko przy Kasztanowej, naprzeciwko obecnego sklepu z karmą dla psów. W soboty od kolejki z Warszawy szło na stawy mnóstwo ludzi, tam odbywały się też zabawy na dechach”.
Ze względu na dogodny dojazd kolejką kąpielisko było popularne wśród warszawiaków w czasie okupacji. Prof. Jerzy Regulski, syn właścicieli Zarybia, w rozmowie z zolwin.pl wspominał: „Mieszkańcy Warszawy łaknęli wypoczynku na wolnym powietrzu. (…) Kąpielisko na Żółwinku cieszyło się największym powodzeniem w 1942 r., wtedy terror okupacyjny zelżał. Za drewnianym mostkiem nad kanałem skręcało się w prawo, szło się po grobli nad stawy”. W 1942 r. młodzież ze Stawiska i Zarybia urządziła tzw. olimpiadę, jedną z aren zawodów było kąpielisko u „Doktorowej”, które uczestnicy kojarzyli z nazwą „Żółwinek”. (kp)
03.07.2022
12 marca 1822 r. „Kurier Warszawski” w rubryce „Przyjechali do Warszawy” wymienił Antoniego Lasockiego, przedstawiając go jako obywatela z Żółwina.
23.12.2021
„Jeżeli mi wolno jeszcze prośbę do Ciebie, mój drogi Eustachy, załączyć, to proszę Cię, byś Żółwina nie sprzedawał, zdaje mi się, że duch mój i po śmierci tak nad Tobą, jak i nad Antosiem czuwać będzie, jeśli wy tu zostaniecie” – pisała w testamencie Ludgarda Marylska, trzecia żona właściciela Żółwina Eustachego Marylskiego, matka jego najmłodszego dziecka - Antoniego.
30.04.2021
Może nadszedł czas, by zamiast pochodzących z Ameryki tui sadzić swojskie jabłonki?
18.12.2020
Na mapie topograficznej przedstawiającej Żółwin w 1992 r. (wydano ją w roku następnym) brakuje nazw ulic. One pojawiły się później. Na obecnej ul. Nadarzyńskiej, w pobliżu lasu, widnieje napis „Na Laski”, taki sam można odczytać na najbliższym Żółwinowi odcinku obecnej ul. Jana Pawła II w Podkowie.